Ta historia wydarzyła się naprawdę. 29 stycznia 2024 roku wolontariusze Czerwonego Krzyża i Ruchu Czerwonego Półksiężyca odebrali alarmowe zgłoszenie: sześcioletnia palestyńska dziewczynka jest uwięziona w ostrzelanym samochodzie w strefie Gazy. Jechała razem z szóstką swoich krewnych. Tylko ona przeżyła izraelski atak. Zamknięta w samochodzie błagała o pomoc. Wysłana do niej karetka została ostrzelana, zginęli dwaj lekarze. Po sześciu godzinach dziecko umarło.
Ofiary konfliktu w Strefie Gazy
Na ostatnim festiwalu w Cannes do sekcji ACID prezentującej odważne, zaskakujące filmy został zakwalifikowany dokument „Put Your Soul on Your Hand and Walk” Sepideh Farsi. Iranka przez rok łączyła się na zoomach i nagrywała relacje z Gazy 25-letniej Fatmy Hassony, poetki, dziennikarki, fotoreporterki. Hassona opowiadała o dystrybucji jedzenia pod bombami, o żałobie, głodzie. I nadziei, że kiedyś jeszcze będzie inaczej. Gdy ich film dostał się do canneńskiej sekcji, obiecała że przyjedzie na Lazurowe Wybrzeże. Nie przyjechała. Jej dom został zbombardowany. Hassona zginęła razem z całą swoją rodziną: rodzicami, braćmi, siostrami.
W dokumencie Fatima Hassona mówiła: „Nigdy nie będą w stanie nas pokonać, cokolwiek zrobią. Bo my nie mamy nic do stracenia”. Na ekranie pozostały jej młoda twarz i promienny uśmiech.
Po małej Hind został płacz zapisany na nagraniu Czerwonego Półksiężyca, które pojawiło się w Internecie. I film Kaouther Ben Hanii. Trzy dni przed jego wenecką premierą, na Lido odbył się marsz protestacyjny. Jego uczestnicy potępili „izraelskie ludobójstwo w Gazie”. Strzelały race, powiewały palestyńskie flagi. Nad Lido z hukiem krążyły helikoptery, a na Santa Maria Elisabetta zaroiło się od policji. Protestujący nie zostali wpuszczeni na ogrodzony teren, gdzie mogą przebywać tylko akredytowani goście. Nie skorzystali też z propozycji Alberto Barbery, by na czerwony dywan wysłali tylko swoją delegację. W okolicach portu apelowali, by Mostra, a także jej niezależne sekcje równoległe Giornate degli Autori i Tydzień Krytyków, były „bardziej odważne i jasno potępiali trwające ludobójstwo w Gazie oraz czystki etniczne prowadzone w Palestynie przez izraelski rząd i armię”. Wszystko to jednak nie zakłóciło przebiegu festiwalu.
Ale przecież transparenty i krzyki tłumu manifestantów miały słabszą moc niż płacz umierającej Palestynki. Potem, na konferencji prasowej, aktorka Saja Kilani w imieniu całej ekipy mówiła:
– Dość masowych mordów, głodu, dehumanizacji, zniszczenia i trwającej okupacji. Nasz film nie jest fantazją. Historia Hind jest autentyczna i niesie ciężar tego, co przeżywa cały naród. Jej głos jest głosem jednego z 10 tysięcy dzieci, które zostały zabite w Gazie w ciągu ostatnich dwóch lat. Głosem dzieci, które miały prawo do życia, do marzeń, do godnego istnienia. A wszystko to im zabrano. Nikt nie może żyć spokojnie, gdy choćby jedno dziecko musi błagać o przetrwanie. Niech głos Hind Rajab odbija się echem na całym świecie”.
My ze swojej perspektywy powinniśmy dodać tragedię Ukrainy, do której Zachód powoli się przyzwyczaił. A wojna domowa w Sudanie? Inne konflikty w Afryce?
Po projekcji „The Voice of Hind Rajab” wyszłam z pałacowej Sala Grande na rozświetlony słońcem nadmorski bulwar Santa Maria Elisabetta. Miałam jeszcze w uszach głos dziecka błagającego o pomoc. Dziennikarze spieszyli się na kolejny seans, turyści robili sobie zdjęcia przed Pałacem Festiwalowym. Świat się nie zatrzymał. A może powinien. Choćby na chwilę.
Napisz komentarz
Komentarze